Rodimus Rodimus
2265
BLOG

Niezmierzone pokłady hipokryzji

Rodimus Rodimus Polityka Obserwuj notkę 31

Dziś odbyła się kanonizacja Jana Pawła II. Uroczystości z nią związane ogarnęły Polskę, jak długa i szeroka. Mainstream już od kilku dni serwuje nam wspominki, filmy fabularne i debaty poświęcone życiu jednego z najwybitniejszych Polaków w historii. Spoglądam na to wszystko i robi mi się niedobrze. Bardzo się cieszę z wyniesienia na ołtarze Karola Wojtyły, ale nie potrafię znieść ogromu hipokryzji wylewającego się dosłownie zewsząd. Ci dziennikarze na co dzień szkalujący Kościół, którzy ze świątobliwymi minami dyskutują o przekazie wypływającym z nauczania Jana Pawła II; Ci politycy nie rozstający się z kłamstwem, mający teraz czelność wypowiadać się o nauce Papieża-Polaka; te wszystkie rozmodlone tłumy; ci ludzie manifestujący swoją miłość do Jana Pawła II. Pytam się, gdzie byli ci wszyscy nagle utożsamiający się z katolicyzmem, gdy banda zezwierzęconych gówniarzy profanowała w centrum polskiej stolicy krzyż? Pomijam, czy krzyż był wykorzystywany politycznie, czy nie, istotne bowiem było to, że święty symbol chrześcijan był regularnie bezczeszczony i plugawiony, przy zupełnej bierności władz kościelnych, a także zdecydowanej większości Polaków otumanionych medialną propagandą. Dziennikarze, dziś rozmodleni do Jana    Pawła II, jeszcze podpuszczali fanatycznych lewaków do akcji wymierzonych w święty symbol katolików. Teraz powinni się spalić ze wstydu, ale dla nich pojęcie wstydu, czy honoru nie znaczy nic, dlatego szczerzą swoje załgane gęby przed telewizyjnymi kamerami.

Mam w pamięci te wszystkie wydarzenia i czuję obrzydzenie, widząc niezmierzone pokłady hipokryzji, jakimi jesteśmy karmieni od kilku dni. To jednak nie koniec. Przez polskie szkoły już się przetoczyły i jeszcze się przetoczą w ciągu przyszłego tygodnia tysiące akademii i przedstawień poświęconych Janowi Pawłowi II. Będzie je wystawiać polska „złota” młodzież. Polska młodzież – te dziewczynki rżnące się z przedwczesną wprawą, ci tępi, naćpani młodzieńcy wlewający w siebie hektolitry piwska, nie potrafiący już mówić bez używania słów na k, ch, p, czy j. Ci młodzi, biedni ludzie, którzy nie mają szacunku do nikogo i do niczego, nagle złożą rączki i niczym aniołki będą uczestniczyć w uroczystościach związanych z kanonizacją, a gdy skończą się obchody, schlają się do nieprzytomności, zaliczą szybki seks jak zwierzęta gdzieś w przypadkowym miejscu lub wezmą udział w bójce na blokowisku. Takiej młodzieży się doczekaliśmy i to nasza wina, bo pozwoliliśmy na zniszczenie wszystkich autorytetów, zdeptanie moralności, wyrugowanie jakiejkolwiek dyscypliny ze szkół. Za chwilę ktoś mi zarzuci, że uogólniam? Pewnie tak, ale polska młodzież powoli staje się właśnie taka, jak ci powyżej przeze mnie opisani.

Jakie to wszystko smutne. Ze świętego człowieka mainstream próbuje zrobić celebrytę, uśmiechniętego staruszka, który opowie jakiś żart, wspomni coś o kremówkach, rzuci hasłem „od unii lubelskiej do unii europejskiej”. Jednak o tym, co było najważniejsze w nauczaniu Jana Pawła II już nie mówi się tak chętnie, a zwłaszcza o tym, co papież próbował nam powiedzieć o wspólnocie narodowej, obowiązkach wobec kraju i miłości do ojczyzny. Wiadomo, dla lewicujących mediów nauczanie Jana Pawła II dotyczące narodowego dziedzictwa jest jednym z demonów endeckiej tradycji, dlatego zasługuje, jeżeli nie na otwartą krytykę, to z pewnością na przemilczenie. W taki oto sposób nauka Papieża-Polaka jest selekcjonowana. Wybiera się z niej to, co mogą zaakceptować lewicujący spece od inżynierii społecznej. Po ich zabiegach zostaje już tylko fasada, wielki człowiek, o którego nauczaniu tak naprawdę niewiele wiemy. Dlatego nie umiem przezwyciężyć w sobie uczucia odrazy do tych wszystkich zaprzańców, manipulatorów i hipokrytów.

Zastanawiam się, na ile uroczystości związane z kanonizacją Jana Pawła II będą przyczynkiem do prawdziwej refleksji nad naszym życiem, nad losem narodu, relacjami pomiędzy ludźmi. W czasach degrengolady moralnej, upadku wartości, odwrócenia pojęć, szalejącego relatywizmu, gdy zanika nawet szacunek do ludzi zmarłych, Polacy, chyba jak nigdy wcześniej, potrzebują duchowego przewodnika. Jan Paweł II z pewnością mógłby być kimś takim, ale bez obaw, już mainstream, preparując Jego nauczanie, zadba, żeby do tego nie dopuścić.

Sytuacja Polski i Polaków staje się coraz bardziej przygnębiająca. Dawniej zawsze mogliśmy liczyć na silne, wybitne jednostki w polskim Kościele. W tym jakże okrutnym wieku XX mieliśmy kardynała Sapiehę, prymasa Wyszyńskiego, księdza Jerzego, wreszcie Karola Wojtyłę, który od 1978 roku troszczył się o nas jako papież Jan Paweł II, a teraz? Teraz nie ma nikogo, a Polska coraz bardziej zaczyna wyglądać jak wychodek szatana.

Jedyne co pozostaje, to pomodlić się do Boga, od dziś już także za wstawiennictwem Jana Pawła II, o dar mądrości dla rodaków. Zrobię to w samotności, z dala od tych rozhisteryzowanych tłumów. Może dobry Bóg wysłucha i raz jeszcze ocali mój naród.

 

Rodimus
O mnie Rodimus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka