PiS otwarcie przyznaje się, że jest spadkobiercą patriotycznego odłamu PPS. Józef Piłsudski jest dla nich idolem, któremu oddają wprost bałwochwalczą cześć. Próbkę tego, co nas czeka przez najbliższe lata, mieliśmy w dniu wczorajszym. Prezydent Duda nie widział nikogo poza marszałkiem. Niestety nie mamy co liczyć, że to się zmieni. W kwestii polityki historycznej będzie bałwochwalcza postawa wobec piłsudczyzny i jej emanacji. W przestrzeni publicznej nie usłyszymy o tak wybitnych i zasłużonych Polakach jak Paderewski, Dmowski, Rozwadowski, Haller, Korfanty, czy Witos.
Na prezydenta w tych kwestiach raczej nie będzie można liczyć. Na szczęście są w PiSie ludzie, którzy nie mają piłsudczykowskich klapek na oczach. Bardzo ładnie wypowiedział się wczoraj prof. Jan Żaryn.
11 listopada to wcale nie jest Święto Piłsudskiego. To jest Święto wszystkich tych, którzy w czasie, gdy Piłsudski siedział zamknięty w Magdeburgu, odbudowywali polską państwowość. Zapytam się: ile razy wczoraj wymieniono takie nazwiska jak Kakowski, Ostrowski, Lubomirski (regenci RR, która 7 października 1918 roku ogłosiła niepodległość Polski), Rozwadowski (organizator i twórca Wojska Polskiego), Korfanty, Świeżyński, Sikorski (autor memoriału, który doprowadził do utworzenia Legionów Polskich)? To tylko niektórzy, o których się nie pamięta, ponieważ nad prawdą historyczną górę bierze bałwochwalczy kult jednostki.
